piątek, 8 marca 2013

Dzień Kobiet, muzyczne wspomnienia...

# Czeeeść Wam! Jak ja kocham piątki, wreszcie wolne! Co prawda pogoda pozostawia wiele do życzenia, aczkolwiek kto by się tym przejmował? Upragniony odpoczynek sprzyja wesołemu nastrojowi! No więc dzisiaj taki trochę bardziej pozytywny aspekt z kobiecym wokalem, w końcu obchodzimy dziś swój dzień :).



Po napisaniu ostatnich wpisów stwierdziłam, że popełniłam zasadniczy błąd, zdecydowanie. Jestem więc zdeterminowana aby to naprawić. Przedstawiam Wam więc pierwszy zespół, który wywarł jakikolwiek wpływ na mnie oraz na moją muzyczną wrażliwość. Nie pamiętam nawet jak to się stało. Przypominam sobie tylko, że jeszcze parę lat temu gustowałam głównie w popularnych, często  bez przesłania, piosenkach. Po pierwszym odsłuchaniu "All around me" zakochałam się w Lacey Mosley oraz w całym jej zespole- Flyleaf. Właściwie od tamtej pory zaczął się kształtować mój gust muzyczny. Przestała pociągać mnie komercja, zaś gatunki takie jak rock, grunge, punk czy metal powoli stawały się dla mnie bardziej fascynujące (co zresztą trwa do dziś dnia). No cóż, przejdźmy może trochę do historii zespołu.


Czwartego września 1981 roku przyszła na świat niepozorna dziewczynka- Lacey Mosley. Właściwie cała jej młodość była ściśle związana z muzyką. W wieku trzynastu lat zaczęła poważnie myśleć o założeniu własnego zespołu. Rok później otrzymała pierwszą gitarę basową. Jako szesnastolatka uciekła z domu po kłótni z matką, zamieszkała z dziadkami. W tym samy czasie nękały ją myśli samobójcze oraz depresja. Po przeprowadzce z Teksasu poczuła się tak, jakby z jej życia ktoś wymazał wszelkie wartości. Po tym jak babka kazała jej chodzić do Kościoła- nawróciła się. "Moje życie zupełnie się zmieniło"- powiedziała wokalistka. Później Mosley przeprowadziła się do Temple w Teksasie, gdzie poznała Jamesa Culpeppera. Zapoznała się tam też z Jaredem Hartmannem i Sameerem Bhattacharya, którzy grali w zespole Sporos. Gdy Sporos się rozpadł, Sameer i Jared dołączyli do Mosley i Jamesa. Następnie mieli dwóch basistów, nim znaleźli Pata Sealsa i stali się Passerby. W czerwcu 2004 roku zmienili nazwę na Flyleaf. 6 września 2008 r. Lacey Mosley poślubiła Joshuę Sturm'a w ich własnym domu.


Co ciekawe ich piosenki są bardzo emocjonalne, czasami trudne do zinterpretowania. I tak warto posłuchać chociażby jednej (ale zdecydowanie uważam, że warto poznać ich więcej!) - "Cassie", która posiada ogromnie wzruszającą historię. Aby zaznajomić się z historią utworu zapraszam tutaj:  http://www.comprendo.info/song/Flyleaf/Cassie

Na pewno nigdy nie zapomnę tego zespołu, który stanowi poniekąd część mojej przeszłości. Zapraszam Was więc do zachwycania się wrażliwością Lacey. No i oczywiście do usłyczenia! :)

2 komentarze:

  1. Lacey jest moim osobistym Jezusem. Jak pierwszy raz usłyszałam "I'm so sick" to aż mi kapcie spadły. A jak przeczytałam , że odchodzi to dłuuugo, długo ryczałam. Nie wiem czy słyszałaś już jak śpiewa nowa wokalistka (ja tak), ale wiem , że Lacey nikt nie zastąpi. Cassie to jadna z moich ulubionych pieśni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo lubię "Cassie",. U mnie wszystko zaczęło się praktycznie od "All around me", ale wspomnianą przez Ciebie "I'm so sick" również uwielbiam! Faktycznie, nikt nie zastąpi Laycey, tak dziwnie bez niej jakoś no...

      Usuń